Nie doceniałem Wichra...
Nie doceniałem jego cwaniactwa...
Jak tylko, po kilku treningach, zorientował się, że nie musi za bardzo pracować z przodu, bo wszystko ciągnie Bera, no to znowu zaczął ładnie wyglądać i pracować tylko na starcie i mecie...
Nie doceniałem też Bery...
Jak tylko zobaczyła, że Wicher nie przemęcza się, to uznała, że ona też nie musi...
I trzeba znowu próbować nowych kombinacji...
Ech...
"Nie ma letko jak jest ciężko..."
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz